czwartek, 7 listopada 2013

Otwartość [wersja rozszerszona] 018#

W kanałach jest większe uczucie władzy....

Gdy wszystko ucieka słysząc twoje kroki....

Czujesz się jak śmierć...


Po północy kanały rządziły się swoim własnym prawem, nikt nikogo nie zmuszał by ten spał w domu. Najczęściej dlatego że mało które stworzenie miało dom. Nikt też nie widział specjalnej potrzeby podróżowania kiedy chce się spać. Mało które stworzenie w tym podziemnym mieście półmroków i fetoru morzna by było nazwać nocnym. Lecz za dnia każdy zdążył się najeść na tyle aby nie musieć wstawać. Pod polem mokotowskim brzmiały kroki.
-Nie czuję się najlepiej.
-Przecierz nawet nie spytałem. Wiem że krzyczysz. Może to dla ciebie zbyt wielki ciężar. Tren spojrzał na brata z wyrazem zdziwienia.
- Oczywiście nie prosiłbym cię o rezygnację, oferuje jedynie wsparcie. Sprostował po chwili Death.
Tren nie odparł na to nic, oboje dochodzili do instalacji fontann pod parkiem. Był tam zawalony dawno filar podziemnej zajezdni którą jeszcze w latach przedwojennych planowali zbudować miast parku.
-Wyobrażasz sobie że tu kiedyś miałą być zajezdnia. Rozmarzył się Tren.
-A został z niej tylko filar, fascynujace.
-Jak wszystko bracie, podziemna Warszawa, całe miasto pod miastem, te przestrzenie te piętra. Jak megalopolis zapomniane od dosłownie czterech wieków.
-Jeszcze nie znaleźliśmy niczego z roku 1600.
-To kwestia czasu, w końcu nic w naturze nie ginie. Usiedli na filarze, a przed nimi był mrok, i sączył się czysty, nierozrzedzony po całym placu przed nimi, oplatając filary podtrzymujące strop, ślizgając sie po koleinach zostawionych onegdajś przez tory. Wychodził z niego chłód.
-Co sądzisz o tych którzy nie wierzą? Zagaił Death.
-Nie szanuję ich, na pewno nie w takiej ilości. Zacisnął zęby Tren.
-Ale rozumie..
-Nie rozumiem, to tylko świadectwo myślenia grupowego a nie indywidualny przejaw wrogości. Rozumiem przypadki osób okrutnie pokaranych przez Boga, sponiewieranych przez życie i beznadziejnych ze względu na brak pomocy przychodzącej z jakiejkolwiek strony. Jest mróz, panuje choroba, osoba ta nie ma nawet co zjeść, wypić, gdzie się ogrzać, straciła rodzinę, majątek i powoli traci pojęcie kim kiedyś była, robi wszystko dla narkotyków i uciech przez co jeszcze bardziej pogrąża się w błędnym kole. do tego nie ma nikogo kto by ją znalazł pocieszył i pomógł. Wtedy rozumiem. Ale nie pedałów którzy mają wszystko choć sami nie wiedza czemu i pluja na prawo i lewo poglądami bardziej znanymi z internetu niż z własnego życia których nie potrafią nawet logicznie uzasadnić i ostatecznie osiadają na spekulacji.
-Niektórzy po prostu przestali wierzyć w idee Chrześcijaństwa.
-A w co innego można wierzyć jeżeli nie w Chrześcijaństwo. jest chyba jedno zasadnicze prawo o którym tu ktoś chyba kurwa zapomniał.
-Życie po śmierci?
-Godność! Naprawdę ludzie nie żyja po to aby istnieć jak zwierzęta to ma w końcu jakiś wyższy plan. Tu oboje usłyszeli popiskiwanie po czym zwrócili uwagę na dwa kopulujące szczury nieopodal nogawki Death'a.
-Ja chędoże.
-Widzisz Death. Tak to własnie wygląda. Nie istnieją gwiazd porno a już na pewno nie w szczęśliwych związkach. Wszystko co ludzie widza w porno to iluzja i dobrze sklęcona przeróbka. to oczywiste, podczas seksu facet czuje się wspaniale, myśli o sobie niewiadomo co, kobieta też czuje się dobrze i wyobraża sobie niestworzone rzeczy. Ale gdybyś stanął z boku i spojrzał na nich jak groteskowo to wygląda. Dwa, nagie, obślizgłe, ubabrane we własnych wydzielinach ciała, pełne łuszczącej się skóry i brudnych włosów, nacierają na siebie, wydając nieludzkie odgłosy, robiąc niekontrolowane ruchy, i pokazując jakieś okrutne wynaturzenie na twarzy, w akcie którego wstydziliby się zrobić przy ludziach dla spełnienia jakichś okrutnie nienormalnych rządz. Czuje to całym swoim ciałem, słysze te mlaszczęce odgłosy pocierania mokrych płatów skóry o siebie. To jest po prostu o d r a ż a j ą c e pełne buty i niegodne.
-To co? ludzie mają się przestać ruchać?
-Tu chodzi o zasady Death, to po prostu musi wyglądać godnie. to nie jest żadna sztuka uchalć sie w cztery dupy, nażreć się jak świnia i wyruchać wszystko co się rusza. Ale zrozum że gdy dajemy upust swym rządzom, folgujemy naszej dostojności i przestajemy być warci mniej niż zwierzęta. To właśnie powściągliwość stanowi nas ludźmi. odstepstwo od naturalnych, zwierzęcych odruchów na rzecz cegoś strikte niematerialnego, ewolucji na wyrzszy poziom świadomości. Stania się człowiekiem a nie homo sapiens.
-Są przecierz dostojni ateiści którzy przestrzegają tych zasad.
-Do tych nic nie mam, ale to wyjątki i o wiele trudniej jest im utrzymać to bez wiary oraz organizacji która wprowadza w dostojność czyli kościoła. Najcześciej człowiek przestaje wierzyć tylko po to aby nie przestrzegać zasad oraz przez myślenie grupowe.
-Kurwa Tren masz racje. Przekonujesz mnie do wiary.
-A ty kiedykolwiek nie wierzyłeś?
-Zawsze wierzyłem ale nigdy w ten sposób nie patrzyłem na moją wiarę. Zaczeli ruszać w stronę celi. Na dworze zaczynało świtać. To była ciężka noc.
-No ale są w końcu te wszystkie skandale o zwierzchnikach oraz duchownych którzy nie przestrzegają zasad. Tren parsknął śmiechem.
-No ja cie proszę, co jak co ale nie spodziewałem się Death że uwierzysz w takie gunwo. Kilkaset popierdoleńców którym placą żydowskie sekty zarabiające na ateizacji społeczeństwa, naświetlają sprawy które nigdy nie miały miejsca z zafałszowanymi dowodami oraz podstawionymi dziećmi. Ta sama strategia którą próbowali się pozbyć Michaela Jacksona, Kurt'a Cobain'a i DMX'a oraz Freedy'ego Mercury'ego. To tak stary kant jak świat, a ty w to wierzysz?
-Nie dobra dobra... tylko tak mnie to dezorientuje ale ok.
-Bo to ma dezorienować. Dzieisejszy dzień miał być ostatnim przygotowaniem do próby w metrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz