-Powiedz mi Filipie, czy nie uważasz że ostatnie wydarzenia mają coś z nami wspólnego?
-Ależ skąd mistrzu...
-Obawiam sie że nie masz racji, coś chce zwrócić uwagę na nasze kanały...
Całe regały zawalone były fiolkami i słoikami róznej wielkości. Piecionawowa hala na osiemnastym piętrze knałów była praktycznie niedostępna dla tych którzy nie znali odpowiednich dróg aby sie tam dostać. Oddzielona niespełna metrem od sal pustkowi. Wielkich ciagnących się kilometrami starych dzielnic kanałów w których już od dawna nie płynęły ścieki, miast tego rosły stalaktyty. Nawet gdybyś dobrnął do ich końca.. jakimś cudem unikając kontaktu z mieszkańcami tych kanałów... tym bardziej unikając pułapek które droga naturalną utworzyły się podczas trzęsień. Zastałbyś wiele zgubnych dróg w obliczu braków mozliwości powrotu. Tylko jedna prowadziłaby w to miejsce.
W pięcionawowej sali panował mrok, jednak tam ciemność była jedynie innym rodzajem światła. W najgorszych koszmarach nikt nie wyobrażałby sobie jak największa ciemność potrafiłaby mieć setki kolorów w tych zapomnianych salach. Wszystko tetniło zielonkawą poświata. Wśród tej karuzeli przeklętych barw przemykały dwa cienie. Co chwila słychać było obstukiwanie szkła, wlewanie płynów, pomruki, tłumione wrzaski, drapanie o ściany.
-Z każdym dniem jesteśmy bliżej celu Filipie.
-Tak sądzisz Mistrzu?
-Wiem, to. Musimy być bliżej. Termin jest równo za pół roku, my jesteśmy w końcowej fazie badań. Prawdopodobnie po raz pierwszy w dziejach tego kraju ktoś z czymś zdąży na czas.
-Co jest nam potrzebne?
-Ofiary. Mnóstwo zwłok.
W tunelach osiemnastego piętra dało się słyszeć szaleńczy śmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz